fbpx Lusznu, znaczy język. O tradycji i nowoczesności w Swanetii | O tradycji i nowoczesności w Swanetii

Lusznu, znaczy język. O tradycji i nowoczesności w Swanetii

Język łączy, będąc elementem grupowej tożsamości, ale również stanowi podstawę różnicy.

Odmienność językowa odciętych od świata izolowanych grup etnicznych jest fundamentem ich kulturowej wyjątkowości. Wobec tego zanikanie języka lub też jego celowe marginalizowanie jest zagrożeniem dla istnienia samych tych kultur, ich tradycji i obyczajowości.

W myśl tradycyjnych przekazów, nie do końca potwierdzonych historycznie, w drugim tysiącleciu przed Chrystusem języki protokartwelski, zaczął się dzielić. To wówczas miał z niego zostać wyróżniony język swański, a tysiąc lat później, gruziński i zański, z którego z kolei powstały język megrelski i lazyjski. Ta wczesna odrębność dla Swanów jest powodem do dumy i podstawą do przekonania o własnej antycznej odrębności. Mimo to, język swański uznawany jest za zagrożony wyginięciem. Jest to skutkiem XX-wiecznej polityki sowieckiej, która Swanów i ich tradycje uznawała bardziej za obiekt badań etnograficznych. Jest to także efektem współczesnego podejścia państwa gruzińskiego do odmienności, które niestety okazuje się silniejsze od wielowiekowych tradycji. Według Gruzinów z niższych partii kraju, język swański jest tylko dialektem, a nie oddzielnym językiem, wobec czego dbałość o niego nie jest obowiązkiem państwa, ale opierać się powinna ewentualnie na oddolnych inicjatywach zachowania tradycji rodzinnych. To z kolei wynika z nie do końca uzasadnionych obaw przed separatyzmem. Abstrahując od przyczyn, konsekwencją zagrożenia dla samego języka, jest zagrożenie dla wyjątkowej kultury.

Swanetia. Fot. © Lidka Wiśniewska, Barents.pl
Swanetia. Fot. © Arek Sitek, w Swanetii z Barents.pl
Swanetia. Fot. © Lidka Wiśniewska, Barents.pl

Pierwszym i najbardziej znanym elementem swańskiej kultury są wieże dominujące nad krajobrazem swaneckich dolin. Pełniły one dwie niezwykle istotne funkcje. Z jednej strony miały chronić. A zagrożeń w długiej historii izolowanej grupy było wiele. Agresorzy przybywający z zewnątrz, czynniki naturalne – jak lawiny, czy dzikie zwierzęta przychodzące nocą. A przede wszystkim – sąsiedzi, członkowie innych klanów i rodzin.

Bowiem praktyką prawną w Swanetii przez setki lat była krwawa rodowa wróżda, wendeta kontynuowana przez pokolenia. Zabójstwo dokonane przez Swana nie było wyłącznie wykroczeniem przeciw prawu, ale również obciążało jako obraza całą męską linię sprawcy. Wszyscy byli odpowiedzialni w rodzinie sprawcy za naprawienie szkody i zmazanie winy, a w rodzinie ofiary, niezależnie czy śmierć nastąpiła z przyczyn umyślnych czy przypadkowych, za pomszczenie pobratymca. Skutkowało to długotrwałymi klanowymi wojnami między klanami, wobec czego posiadanie dobrze usytuowanej wieży, stanowiło często podstawę przeżycia. I tu, podobnie jak w kwestii języka, pojawiły się próby wyrugowania krwawego, ale jednak ważnego obyczaju. Władza sowiecka usilnie starała się tę wielowiekową tradycję praktyki prawnej wyplenić, zaburzając tym samym wielowiekowe rytuały i relacje.

Usytuowanie wieży miało jeszcze jedną ważną funkcję – pełniła ona reprezentacyjną rolę, będąc wyznacznikiem statusu poszczególnych swańskich rodów. Im wyżej położona, im bardziej okazała, im więcej wież w ramach jednego założenia architektonicznego, tym bardziej poważana powinna być rodzina. Konstrukcja twierdzy utrzymana była w wieży, ale również w przylegającym do niej tradycyjnym swańskim domu, zwanym maczubi. Tradycyjnie prowadziły do niego dwa wejścia – jedno dla domowników, drugie dla zwierząt, które stojąc wokół centralnego miejsca, nazywanego qor, w naturalny sposób ogrzewały mieszkańców w zimne swańskie noce.

Swańskie wieże obronne. Fot. © Roman Stanek, Barents.pl
Swańskie wieże obronne. Fot. © Arek Sitek, w Swanetii z Barents.pl
Swańskie wieże obronne. Fot. © Roman Stanek, Barents.pl

Odpokutowywanie popełnionych grzechów i przewin, nie tylko takich, które dotyczyły morderstw, zawsze pozostawało bardzo ważnym elementem swańskiej kultury. Jeśli Swan zawinił swym postępowaniem, z polecenia duchownego, bądź też z własnej woli i inicjatywy, obowiązany był odbyć pokutę udając się do jednego z ważnych przybytków sakralnych.

Najczęściej wybierano miejsce najświętsze – położony nad wioską Kala na samotnej skale kościół św. Kwiryka i Julity. Ich kult – matki chroniącej własne dziecko i dziecka, które nie wyrzekło się wiary, jest w Swanetii bardzo znaczący, przez tradycyjnie silne więzy rodzinne. To tam, w odosobnieniu, w niewielkiej przestrzeni malowniczo położonej świątyni, składowano dary przynoszone przez pokutujących, którzy starali się zmazać przewiny. Dzięki temu do dziś oglądać można bogato zdobione wota i dewocjonalia.

Niewiele jest takich regionów na świecie, w którym idea świętości miejsca jest równie istotna, jak w gruzińskich górach. Dotyczy to świętych miejsc w Tuszetii, do których nadal dostępu nie mają goście z zewnątrz i kobiety, dotyczy to również Swanetii, w której podobnych miejsc, jak kościół św. Kwiryka i Julity jest wiele. Niektóre z nich są znacznie starsze, niż tradycja chrześcijańska w Gruzji. Przykładem takiego miejsca jest świątynia Lamaria w Uszguli. Choć sam kościółek, górujący nad panoramą kompleksu wsi wpisanego na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, poświęcony jest Marii, matce Jezusa, Lamaria nawiązuje do dawnych podań gruzińskiej mitologii. Lamaria, Lamia lub Lamara miała być bowiem czczona w Swanetii jako bóstwo opiekujące się ogniskiem domowym, opiekunka bydła, a także, szczególnie w czasie połogu, opiekunka kobiet. Gdy w Swanetii pojawili się pierwsi krzewiciele chrześcijaństwa, zaadoptowali lokalne wierzenia, w tym rolę Lamarii jako opiekunki kobiet, przypisując jej rolę Marii, matki Jezusa.

Kościół św. Kwiryka i Julity. Fot. © Roman Stanek, Barents.pl
Kościół św. Kwiryka i Julity. Fot. © Roman Stanek, Barents.pl
Świątynia Lamaria w Uszguli. Fot. © Roman Stanek, Barents.pl

Jest jeszcze jedna kwestia, która sprawia, że swańska kultura jest zagrożona. W 1987 roku na swaneckie wsie zeszła seria katastrofalnych w skutkach lawin. Do dziś nie jest do końca jasną ich przyczyna, choć w podaniach ludowych często wskazuje się na ogromną tamę wybudowaną w na rzece Enguri. Enguri, święta rzeka Swanów, wypływa z lodowca Szchary, najwyższego szczytu nie tylko Gór Swaneckich, ale całej Gruzji. Spływając od Wysokiego Kaukazu w stronę Megrelii i Abchazji, by wpaść finalnie do Morza Czarnego. Wybudowanie tamy łukowej, zaburzyć miało jej naturalny bieg, a w efekcie spowodować zmiany atmosferyczne. Niezależnie od przyczyn, lawiny z roku 1987 zapoczątkowały masowy, wymuszony przez władze sowieckiej Gruzji, exodus Swanów ze Swanetii. Większość z nich trafiła do wiosek w regionach Dolnej Kartlii oraz Kachetii, gdzie na półpustynnych wyżynach z pasterzy bydła, stać się mieli hodowcami kukurydzy. Upadek sowieckiej centralnie planowanej gospodarki, pozostawił ich w większości samych sobie. Przemiany lat 90 zamieniły wymuszone wyjazdy w nieprzymuszone, spowodowane warunkami życia. Na jedynej drodze łączącej Swanetię z resztą kraju, grasowały bandy napadające na każdego, kto stanął im na drodze. Ten proceder został zahamowany dopiero przez zdecydowaną interwencję wojska, zleconą przez prezydenta Saakaszwilego w 2004 roku. Zanim to się jednak wydarzyło za chlebem i w obawie o siebie, Swanetię opuściło wiele rodzin.

Enguri, święta rzeka Swanów, wypływa z lodowca Szchary. Fot. © Arek Sitek w Swanetii z Barents.pl
Swańskie doliny. Fot. © Maciek Kucharski, Barents.pl
Tama na Enguri. Fot. © Magda Załoga w Gruzji z Barents.pl

Ci, którzy zdecydowali się pozostać, obserwują zmiany, których nie byli w stanie wprowadzić ani urzędnicy carskiej Rosji, ani sowieccy politrucy, ani gruzińscy politycy. Z jednej strony wielowiekowa ciągłość, niezmienność i trwałość nadal wyznaczają specyfikę życia mieszkańców Swanetii, w dalszym ciągu obstając przy niezmiennych strukturach z przeszłości. Z drugiej strony od dekady kraina ta przechodzi przyspieszoną modernizację. Lotnisko łączące Mestię z Tbilisi, nowoczesne budynki użyteczności publicznej, zbudowane z niezwykłą architektoniczną wyobraźnią, nowe drogi, powoli lecz stopniowo łączące ze sobą wioski, dotychczas dostępne jedynie na koniu lub ośle. I turyści, którzy zachwyceni urokiem krajobrazów Gór Swaneckich, przybywają do krainy w północno-zachodniej Gruzji coraz liczniej. Jednocześnie jednak w dalszym ciągu Swanetia żyje w przeszłości. W wioskach ubogą ziemię uprawia się dokładnie tak samo jak przed wiekami. Samochody terenowe często okazują się znacznie gorszym środkiem transportu od niskich i umięśnionych swańskich koni. Krowy lawirują pomiędzy postmodernistycznymi budynkami, a od czasu do czasu słyszy się jeszcze o zatargach pomiędzy poszczególnymi klanami. Ta nowoczesność i otwarcie pozwala też Swanom na ponowną dumę z własnej odmienności języka i kultury. Bo niczym nadzwyczajnym dziś nie jest, że podróżnik z dalekich stron przyjeżdża nie do Gruzji, ale ściśle i wyłącznie – do Swanetii.

Swanetia. Fot. © Arek Sitek w Swanetii z Barents.pl
Swańska architektura. Fot. © Roman Stanek, Barents.pl
Wiosenna Swanetia. Fot. © Maciek Kucharski, Barents.pl
Swanetia. Fot. © Arek Sitek w Swanetii z Barents.pl
Swanetia. Fot. © Arek Sitek w Swanetii z Barents.pl
Swanetia. Fot. © Arek Sitek w Swanetii z Barents.pl

Do Swanetii jeździmy o każdej porze roku :-) Możesz ją poznać w trakcie wycieczek objazdowych po Gruzji, podczas trekkingu przez swańskie doliny i szczyty lub przejeżdżając najpiękniejszym szlakiem przez Górną i Dolną Swanetię na rowerze.

Sprawdź nasze wycieczki do Gruzji i do Swanetii. Zapraszamy!

 

27.03.2022 Autorem artykułu jest © Bartek Krzysztan, pilot aktywnych wycieczek Barents.pl.