Tam, gdzie Dziadek Mróz jeździ na biegówkach
Podróżuj ciekawie i aktywnie! Zapraszamy na zimową wycieczkę na biegówkach nad Morze Białe!
Tam gdzie Dziadek Mróz buduje drogi (… i trasy biegowe).
Moskwa przywitała nas obchodami Maslenicy, śnieżycą nad Teatrem Bolszoj i ciasną taksówką z lotniska na dworzec kolejowy (maszina jest jaka jest, na większą długo by czekać). Do pociągu, który miał wieźć nas kilkanaście godzin w kierunku Archangielska, wsiedliśmy zaopatrzeni w lokalne specjały - komu orzechów, komu wędzonego sera, komu dagestańskiego koniaku. I w drogę!
Co robić przez kilkanaście godzin w pociągu? Spać! I z niczym się nie śpieszyć. Jechaliśmy w wagonach kupiejnych (z zamykanymi przedziałami), w których znajdują się 4, wystarczająco długie i szerokie, łóżka. Można bez końca leżeć, pić herbatę, patrzeć przez okno na przykrytą śniegiem bezkresną krainę lasów, w której co jakiś czas wyrastają drewniane wioski. Można nawet wziąć gorący prysznic w pociągu (polecam!). Prowadnica (opiekunka wagonu) przyniosła nam śniadanie i obiad do przedziałów. Ani się obejrzysz, a mija 18 godzin w pociągu.
Przesiadka na malutkiej stacji i jeszcze tylko (!) 4 godziny przez zamarznięte bagna i jesteśmy u celu. Prowincjonalna Onega będzie naszym domem przez pierwszą część wyjazdu. Położona na uboczu, końcowa stacja elektriczki. Otoczona wodami Morza Białego, lasami i bagnami, położona przy ujściu rzeki Onegi do morza.
W Onedze naszymi opiekunami są Siergiej i Swietłana. Czekają na nas na stacji kolejowej i wywożą na wzgórze do domu gościnnego, położonego tuż przy ratrakowanych trasach biegowych (jakby komuś było mało, po naszych codziennych biegówkowych wycieczkach ;-) ). A dom to historia sama w sobie – to były budynek stacji kolejowej na linii Moskwa-Archangielsk, uratowany od rozbiórki przez naszego Sergieja. Kolacja podana, w bani napalone, a z bani prosto w śnieg!
Drugą część wycieczki spędzimy we wsi Worzogory, gdzie zaopiekuje się nami Andriej i przepysznie gotująca Żanna. Andriej kontynuuje dzieło swojego ojca remontując drewniane cerkwie Pomorców, jak nazywano mieszkańców tych regionów. Co roku zaprasza wolontariuszy z całego świata, którzy przyjeżdżają latem mozolnie remontować drewniane cerkwie z XVII-XVIII wieku. Życzliwy i wesoły pełen energii gospodarz jest skarbnicą wiedzy o Pomorcach, cerkwiach i doskonale zna tereny w które udajemy się na narciarskie wycieczki.
To właśnie opuszczone wsie z drewnianymi cerkwiami, położone nad brzegiem rzek lub morza są celem wycieczek na nartach. Za każdym razem mamy na trasie wsparcie przewodnika ze skuterem - Andrieja, lub Siergieja. Sprawdzają trasę, grubość lodu na rzece, przecierają szlak. Ale nie jadą obok nas i nie warczą nam silnikami :-) Czekają co kilka kilometrów, są stale pod telefonem. Trasy mają od 15 do 30 km. Jeżeli ktoś poczuje się zmęczony, może zawrócić do bazy skuterem lub UAZ-em jadącym po zamarzniętym morzu - też frajda :-)
Przewyższeń jest mało, głównie poruszamy się po tafli morza i rzeki pokrytej śniegiem, lub leśnymi ścieżkami. Jeździ się nieco szybciej, niż podczas wypraw z pulkami na w Laponii. Potwierdził to przypadkowy kierowca UAZ-a, który naszą uczestniczkę, mknącą po tafli morza, okrzyknął Olimpijską Nadzieżdą (olimpijska nadzieja).
Trasy dla narciarzy i drogi dla UAZ-ów rysuje Dziadek Mróz. Dzięki niemu możemy jechać po morzu, rzece, jeziorze, przecinać bagna na azymut, a mieszkańcy wsi i wędkarze mogą jechać na skróty. Latem tereny te zamieniają się bagna, znikają zimniki (zimowe drogi), a niektóre wsie dostępne są wyłącznie łodziami.
Każda z całodziennych wycieczek jest inna. Na rozgrzewkę pojechaliśmy na jezioro (tak, tak, na jezioro, nie nad) ukryte w środku lasu. Sergiej wyznaczył nam w świeżym puchu na tafli jeziora pokaźną pętlę. Przerwę zrobiliśmy przy wędkarskiej chatce na wyspie na środku jeziora - domowa słonina, czarny chleb, herbata.
Kolejnego dnia przecięliśmy na nartach szerokie na 1,5 km ujście rzeki Onegi do zatoki. Co jakiś czas po zamarzniętej rzece przemyka stary UAZ, lub mini-skuter przypominający kosiarkę, na który Rosjanie mówią sobaka. To wędkarze docierają na swoje ulubione miejsca do wędkowania w lodzie. Lawirowaliśmy na nartach wśród torosów (spiętrzonych brył lodu). Zostawiliśmy kominy Onegi za plecami i sunąc wśród sitowia po zamarzniętej tafli Zatoki Oneskiej (Morze Białe), asekurowani przez Andrieja dotarliśmy do wioski Worzogory. Drewniane kopuły cerkwi widoczne w oddali zwiastowały zbliżającą się wioskę.
Następny poranek był bajkowy, słońce przebijające się przez mroźną mgiełkę, unoszącą się nad ziemią, wszędzie dookoła biała kraina. To dzień różnorodnych krajobrazów - wieś, zamarznięta zatoka, meandrująca skuta lodem rzeka Nimenga i zamarznięte bagna. Docieramy do wsi, w której został już tylko jeden mieszkaniec, a drewniana cerkiew z XIX wieku jeszcze walczy - pokrzywiona, zapadająca się. Wolontariusze dali podpórki, połatali co mogli – państwo dało złotą tabliczkę informującą że to „chroniony zabytek”. Andriej powiedział: „Chroń nas Boże od takiej ochrony”. Podobnie jest z cerkwią w Podporożiu, którą odwiedziliśmy podczas narciarskiej wycieczki w górę rzeki Onegi. Po zainteresowaniu władz cerkwią zostały tylko ustawione, pośród opustoszałej wsi, biało czerwone rękawy - wskaźniki wiatru dla helikoptera moskiewskiego patriarchy, który odwiedził te tereny. Cała nadzieja w rękach wolontariuszy. My ze swojej strony pomagamy tym, że odwiedzamy Andrieja remontującego cerkwie, a pieniądze za jego pomoc w organizacji wycieczek, trafiają bezpośrednio do niego.
Na wycieczce nie ma czasu na nudę. Zarówno gospodarze jak i pilot dbają o dodatkowe atrakcje :-) Andriej nauczył nas rozpalać ognisko jedną zapałką korzystając z tego co daje mokry i zmarznięty las. Siergiej przyczepił do skutera linę i organizował narciarski kulig na zamarzniętej rzece Onedze.
Zorganizowaliśmy prezentację podróżnika Aleksandra Szałariowa, badacza regionu Pomorja, organizatora ekspedycji naukowych wzdłuż Morza Białego. Poszliśmy do Domu Kultury na spektakl ludowego zespołu pieśni i tańca Republiki Komi - prawdziwa egzotyka! Chodziliśmy do bani obijać się brzozowymi wietkami i tarzać w śniegu w świetle księżyca pod XVII-wieczną cerkwią. Kulinarnie Rosja ugościła nas blinami ze śmietaną lub ikrą, słoniną serwowaną na mrozie, nalewką na brzozowej hubie i rybą z Zatoki Oneskiej.
Wyjazd planujemy tak, aby pokrywał się z Dniem Kobiet. To szczególne święto w Rosji. W Archangielsku cała grupa (a w 2020 roku była to w pełni babska grupa :-) poszła na imprezę, gdzie cover bandy grały klasykę rosyjskiego żeńskiego rocka.
* W 2020 roku po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat morze nie zamarzło między Onegą, a wyspą Kij ze słynnym monastyrem, oddaloną około 8 km od brzegu. Była to wyjątkowo ciepła zima zarówno w północnej Rosji jak i Skandynawii. Już teraz wiemy, że na północy zima 2020/2021 jest mroźniejsza i bardziej śnieżna - wszystko wróciło do normy, a my będziemy mogli dotrzeć na wyspę Kij na nartach.
Autorem tekstu jest Mateusz Kuszela, pilot i twórca wycieczek w Biurze Aktywnych Podróży Barents.pl. Wyprawy na nartach biegowych są dla niego zimowym odpowiednikiem trekkingów, jak i sposobem na poznawanie miejsc niedostępnych latem. Niewymagający żadnej infrastruktury sprzęt (narty biegowe, baccountry) daje mu pełną wolność w eksploracji terenu.
Opisywany wyjazd to Morze Białe: Wyprawa na biegówkach po nieznanej Rosji. Zapraszamy!